912

Zadaniem fotografa jest uwalnianie ludzi od przymusu perfekcji / Peter Lindbergh /

 

Różne ma się „przymusy” w głowie. Mój się od zawsze wiązał chyba z potrzebą kontroli. Nie, że innych. Siebie. Tego co robię i jak robię i że ma wyjść tak jak chcę. Jeśli nie wychodziło wystarczająco dobrze przestawałam coś robić uznając, że nie warto i nie potrafię. Czasem nawet nie zaczynałam. Działo się to mimowolnie i trochę poza świadomością. Do części bardziej świadomej przenikało jedynie napięcie, spięcie w ciele, myśli które sprawiały, że bawiłam się mniej, albo gorzej niż by się dało bez części powyżej. Trudna to lekcja do przerobienia. Otwieranie się na nowe. Robienie różnych rzeczy mimo , że przecież mogą pójść źle. Uświadamianie sobie i odpuszczanie. Bo przecież nawet jeśli to co z tego. Ciekawość. Tego co się wydarzy. Radość z tego, że się wydarza. Drobiazgi. Kolejne drobiazgi. Zmiana. Akceptacja. Wdzięczność. Gdzieś po drodze wrażenie „trudu” zmienia się w lekkość. Czujność, gdy wraca napięcie w ciele. Czasem ciało ma przecież dobry powód by się spinać. /Roz/poznawanie siebie. Przez całe życie.

 

fot. / Iwona Wander/

911

Celebrowanie chwil. Na milion sposobów. Głośnym śmiechem i Szopenem w Łazienkach. Byredo Slow dance  na skórze i długim spacerem do Skaryszewskiego. / Zachwyty nad klockami lego –> nad kwartetem smyczkowym/ . Smak Bosko tajskiej kuchni / lemoniada/ sukienka z mango i bielizna z tenezis/ taras/ dotyk nosa i futra Mii / Pallone – kawa i lody / łzy od wzruszeń/ światła i piwo na Pradze/ kot w oknie/ HUS i zdjęcia w plamkach / wschodzące słońce/ zachodzące słońce / ludzie, z którymi ci dobrze <3

… deszcz na betonie/

910

Sobota w lesie. W górach właściwie. Sierpniowo-listopadowych, bo mgła, bo deszcz, bo zieleń niewyraźna i zszarzała nieco, a ludzi wokół mało. Dziesiątki brązowych maleńkich żabek próbujących doskakać na drugą stronę drogi i próby wytężania wzroku by żadnej nie nadepnąć …

” …Nie powinno was tu być ” 

 

909

wdzięczność za ludzi wokół / tych co są gdy dobrze i nie znikają gdy źle / bezsenność

próba utrzymania równowagi 

908

czułość   –               rozszerzasz sobie w głowie rozumienie tego słowa, bo bardziej ci przez chwilę pasuje niż nad/wrażliwość.  kombinacja zmęczenia, obcej ci muzyki, kolorów, temperatury i alkoholu, który zaburza pole widzenia prawie wszystkich wokół sprawia, że twoja woda z cytryną ci wystarcza żeby śmiać się wyjątkowo głośno i doceniać poziom absurdu kogoś, z kim rozmawiasz pierwszy raz

o Kieślowskim, filmach Wong Kar Wai i Pinie / z Tomem Waitsem w tle

i deszczem.  też po raz pierwszy wracasz opatulona kocem po deszczu <3

907

Popołudniowowieczorny spacer po mieście. Pełen rozedrganej radości. Nawet gdy podczas rozmów sprawy proste mieszają się z tymi, które wymagają rozwiązań. Głowa od tego robi się lżejsza. Od kolorów też się taka robi. W odcieniach pomarańczy. I od zapachów /doTerra Whisper touch/ <3

 

906

/światy równoległe/

Miejscowy menel szepcze na Twój widok pod nosem, po francusku słowa zachwytu, by 5 minut później nawet cię nie zauważyć. Jest już zajęty wpatrywaniem się w taką jedną w różowym, która przysiadła się obok. I mówi jej wyraźną polszczyzną jaka jest cudowna i niepowtarzalna.

..I can’t take my eyes off of you .. 

Wpatrujesz się z wyraźnym zachwytem w miskę lodów polanych rumem, włączasz Closer, który poleca Ci Netflix. A dźwięki The blowers daughter rozgrzewają serce i duszę.

905

p r z e s t r z e n i e

904

A może „chciejstwa” najprzeróżniejsze są/mogą być zwyczajnie objawem (od)życia? Mimo, że materialne – się przekładają przecież na potrzeby serca i duszy. Jak Alicja np. No bo jak nie ulec pragnieniu posiadania wersji z ilustracjami Yaoyoi Kusamy. Ulegam więc. Teraz się delektuję czekaniem na. W przerwach marząc o realizacji innych pragnień. Też materialnoniematerialnych. Z ziemią pod paznokciami, z nosem pełnym wyjątkowo intensywnych zapachów ziół  zachciało mi się własnych. Chce mi się wciąż.

Się więc rozmarzam. Co mi tam.

903

kiedy Świat Cię wzrusza/porusza