923

Wtedy wydarza się wieczór cały utkany z lęków. O to co będzie. O to co wydarza się teraz. O siebie. O Bliskich. W takie wieczory delikatność mikrowszechświata lśni od opcji,w których wszystko roztrzaskuje się w drobny pył. Racjonalizujesz więc. Z nadzieją, że światło poranka rozproszy mrok. Choć trochę.

922

/ … a potem, kiedy już robi się całkiem ciemno i gdy wydaje Ci się, że dawno przekroczyłaś dawkę i dotarłaś do granic tego, ile piękna jest w stanie zaabsorbować serce, mózg i dusza dostrzegasz tuż ponad granicą lasu migające plejady i jednak / znów/ się wzruszasz.. /

921

Dni, w których po/czucie szczęścia zawęża się do drobiazgów, aromatów i smaków. Czerwonego pieprzu i szałwi. Rooibosu z marcepanem, kawy z kardamonem. Deszczu na skórze. Ogromnych kropli spadających z uginających się gałęzi prosto w oczy, światła latarki próbującego przebić się przez wodę, ciemność i mgłę. Czyjegoś pocałunku w policzek i uścisków przy pożegnaniach. Lekcji jazdy na hulajnodze.

920

Inny czas i zupełnie inny Paryż. Już nie pusty. Pełen ludzi i szczurów. Dźwięków, kolorów, zapachów i smaków /Lody w Berthillon Glacier, L’as du fallafel, kawa w Palette Batignolles/ Zachwycający różnorodnością, inspirujący i potwornie męczący. Z całym kalejdoskopem emocji w reakcji na to co powyżej. Z tyloma rzeczami do zapamiętania. I nadzieją – chociażby na to, że z odszczepka drzewka laurowego w kuchni wyrośnie przydatne bardzo drzewo. Pełen zaskoczeń, na które wpada się przypadkiem, a które zatrzymują na dłużej /The Collège of Bernardins/ i pełna ekspresji i życia kobieta w toalecie publicznej na Montmartre / . Wywietrzniki metra i święty spokój w Ogrodach Luksemburskich i w Église Saint-Séverin.

Wdzięczność <3

zdj. Adam Musielak

919

Czas. Niby masz przećwiczone, kiedy płynie jakby wolniej, a kiedy przyśpiesza tak, że plączą ci się nogi i jedyne co możesz robić to chronić co się da, by się nie pocharatać zbyt mocno. A jednak wciąż pozwalasz. Jemu. Sobie. Wkręcać się w zbyt szybki rytm. Nawet na urlopie. Próbujesz poukładać w ciągu rzeczy, które nie mogą się udać bez opanowania sztuki bilokacji.

„Pomiędzy” ciesząc się jesienią w rytmie s l o w . Lśniącą i złotą.

918

Podcasty Niedźwiedzkiej prowokują do myślenia. O przyjemności, odwadze i tym jak bardzo ta ostatnia skorelowana jest z lękiem. Czas „pomiędzy” wykorzystany do maksimum. Paradoksalnie dobrze to robi mózgowi. Koncentruje na tu i teraz i uspokaja.

wdech / wydech / wdech

917

Kawałki ciała bolą od życia. Stopy chcą może powiedzieć, że taniec do północy, przerwany z powodu tego, że przecież rano w góry, plus góry, to nie to co kochają najbardziej. Ale są w tej niemiłości niekompatybilne z sercem i duszą.

Próbuję nie zapomnieć, żeby się zatrzymywać w tym szalonym pędzie. Tyle zatrzymań dziś. Nawet jeśli po to żeby spojrzeć w mrok.

916

Miałam pisać o zmieniających się cyferkach i dniach, upływających niezależnie od narzucanego im rytmu. O pierwszym z całej serii „nowych roków”, tym numerologicznym. Energii, która pulsuje w żyłach. Tymczasem ledwo się łapię w tym jaką zmianę zafundował mi wordprees. To tyle. W temacie oczekiwań.

/zdj. D.W/

914

Inne emocje i inny zestaw poruszeń. Tych z trudem. Kiedy gorączka nie pozwala  ruszyć się z łóżka, a jak już pozwala i tak masz siłę głównie na to, by do niego wracać. Efekt? tydzień wycięty z życiorysu. Pierwszy raz ze znanym całemu światu wirusem. Czas spędzany z sobą. Nieodebrane telefony.  Jak miara tego jak bardzo brak ci energii.

Do dziś.

913

PMS tak bardzo nasila emocje. I te dobre i te nieco bardziej kłopotliwe. Da się z tym żyć na szczęście, lepiej lub gorzej w zależności od tego, których akurat więcej. PINA Wima Wendersa. Miłość od pierwszego wejrzenia i pierwszych ciar na skórze od kombinacji muzyki, słów i obrazu/tańca. Dziś okazja na kinową powtórkę po 10 latach. Tak dobrze poczuć to znów.

„Tańczcie, tańczcie, inaczej jesteśmy zgubieni”