897

Tydzień, który wysysał energię tak skutecznie, że niektóre dni zacierają się zupełnie. Poza wspomnieniem o niepokoju, bezsenności i braku czasu na jedzenie. Stany lękowe, których pozostałość czuję wciąż w szyi i ramionach pomimo dobrej soboty i piątkowego popołudnia pełnego śmiechu i karaokowego zdzierania głosu. Potrzeba. W sobie. Nieodparta potrzeba, żeby wykorzystać dziś i jutro na wyciszenie się. Uspokojenie rozedrganych emocji. Wewnętrznie uzbroić się we wszystko co pozwoli przetrwać kolejne dni.

 

 

896

Czytam poprzedniego posta i się zadziwiam ile w nim emocjonalnych odbić tego, co jeszcze wtedy się nie wydarzyło. Prze/d/czucie ? Atak na Ukrainę. Świat się zmienił. Kolejny raz. Wychylenia Wahadła , w lewo, w prawo … w sercu wieczorne lęki, które uniemożliwiają sen

895

Zmęczenie dopada mnie dziś. Pył ostatnich dni, sinusoidy emocji. Autobusowo-przystankowe rozmowy z ludźmi o śmierci od rana. O umieraniu właściwie – które wieczorem, odbijają się echem od zdarzeń. Nakładanie się planów jak nakładanie się światów. Odpocząć. 

894

Piątkowe przed/świty, kawa na dworcu w Kato i czas dla siebie w pendolino. Ważny bo z podkastami, prowokującymi w głowie serię pytań. Potem wietrzny w-wski czas. Radosny. Z najpiękniejszym psem-wilkiem świata i tymi, z którymi tak się człowiek momentami pięknie różni, a jednak wciąż może rozmawiać o wszystkim. Bez zaskoczeń. Bo tradycyjnie pyszny. I tradycyjnie pełen dobrych zbiegów. Okoliczności. Koncert przypadkowy na Pradze jak potwierdzenie wcześniejszej rozmowy. Fokusowanie uwagi. A może Znaki.

W bonusie od Wszechświata. 

893

Wdech. Wydech. Bycie pomiędzy. Międzyludzko też. Oswajanie emocji. Zwłaszcza tych uważanych za trudne, bezcennych. Jak sygnały alarmowe. Wdzięczność, że są.  Uważność. Zmiana. Odpuszczanie.

892

Przestrzenie / Te w Strzyżach / Radości tyle / Gołe stopy na deskach i wiejskie śniadanie / Taniec na tarasie mimo, że zima i deszcz. /  Beztroska/ Bliscy ludzie wokół/ Warszawa , Koreanka , RozPoznawanie smaków / Światła miasta / Zapach Byredo po Parysku / Sylwester na Pradze / faszyn from raszynjeszcze więcej radości /ciekawość / otwartość na inne i nowe/ Powroty / ból ramion / do tyk / medytacja / focaccia i czekolada z orzechami / wdzięczności tyle <3

891

Kumulacji Czas. Jakby równolegle do wszelkiego zła, tego co na granicy, chaosu rozwijało się dobro. Ukryte w zwyczajnych ludzkich odruchach. W drobiazgach, które sprawiają, że ciepło rozlewa się w ciele i w duszy, przy okazji rozlewając się dalej i szerzej. Przestrzeń w sobie. Wybory. Otwieranie się Na. Nic na siłę. Krok w przód, krok w tył. W rytmie tego, do czego nikt nie zmusza. Wdzięczność. Za to co się wydarza. Za możliwość pobycia z samą sobą i pobycia z ludźmi. Tymi, z którymi mi po drodze. Od lat. Podobno ma się dwie rodziny. Tę od więzów krwi, i tę którą wiążąc się z Przyjaciółmi tworzymy sami.

Dziękuję. Za obie.

889

/jeśli piszesz

nie wyprowadzaj zdań
ze swojej ciemności

demony bywają hojne
i za wierną służbę
płacą nierzadko
fontanną złocistego słowa

choćby rzędy liter
mieniły się od znaczeń
i pociągały umysł
genialnością uchwycenia
„istoty rzeczy”

nie wierz
zniszcz
i zawróć

nawet za cenę bełkotu
czy skrwawionego milczenia/ Ks. Jerzy Szymik -fragm./

tyle ciemności dziś, wokół 

888

Piję wino, kontemplując w myślach obrazy. Sorrentino. The hand of God. Mozaika wspomnień. Mozaika kolorów. Sceny, które urzekają światłem. Śmierć. Życie. Codzienność. Okazja, by spojrzeć w Głąb. Przyjrzeć się temu co widzisz.

co widzisz?

 

887

Kiedy po raz pierwszy ( od wieków ) wkładasz  kliszę do Mju II. <3