897

Tydzień, który wysysał energię tak skutecznie, że niektóre dni zacierają się zupełnie. Poza wspomnieniem o niepokoju, bezsenności i braku czasu na jedzenie. Stany lękowe, których pozostałość czuję wciąż w szyi i ramionach pomimo dobrej soboty i piątkowego popołudnia pełnego śmiechu i karaokowego zdzierania głosu. Potrzeba. W sobie. Nieodparta potrzeba, żeby wykorzystać dziś i jutro na wyciszenie się. Uspokojenie rozedrganych emocji. Wewnętrznie uzbroić się we wszystko co pozwoli przetrwać kolejne dni.