865

Słowa o poranku biegną inaczej. Wydają się bez znaczenia więc płyną – przecież i tak zginą w niepamięci, nikt do nich nie wróci, klawisz delete  wymarze je z dysku. Gdy zapada ciemność wszystko wydaje się trudniejsze. Emocje. Jak rollecoaster wciąż. Góra. Dół. Przestrzenie. We mnie. Senność. Dwie prawie nieprzespane noce i ciągłość zostaje przerwana. Pomiędzy – stany zawieszenia. Zawieszania się. Na czym właściwie? Dotyk. Niedosyt. Przejedzenie. Góra dół. Żołądek daje znać. Że nie lubi tego stanu. Przez chwilę pamiętam. Jutro znów zapomnę. Balansowanie na krawędzi. Przez chwilę pobyć Gdzieś tam.