961

Ulga. I senność. To właśnie czuję siedząc z kotem przytulonym do ręki i pijąc w piątkowy wieczór ciepłą wodę z kawałkami mandarynek. Tydzień pełen rozmów. Z nieznajomymi. Załatwianie spraw urzędowych. Emocje. Rozciągnięte na skali po maksimum. Pierwsze razy. Niekoniecznie te dobre. Gdy ktoś nagle zmienia pas na ten, na którym jesteś ty. Inne pierwsze. Wzruszenie, bo posadziłaś drzewo. Promienie słońca na czubku ledwo wyrastającym z ziemi. Ludzie, których filozofii życia nie rozumiesz. I wolisz omijać. Decyzje. Jak lekcje od życia. Zmęczenie. A przecież czujesz energię w opuszkach palców i ciepło wewnątrz dłoni. Tak wyraźnie, że prawie dostrzegasz jaki ma kolor i kształt. Intuicja. Myśli o tym co się wydarzy przed tym co się wydarzyło. Jakby ich więcej. Znów. I coraz trudniej odwrócić się i udawać, że ich nie ma.

Już nie chcesz się odwracać.