Marzy mi się uporządkowana przestrzeń dookoła. Czyste okna na świat. Minimalizm.
Gdzieś pomiędzy marzeniami, określaniem celów i działaniem, przycupnęła frustracja i rozleniwienie. Uciszam. Z palcem na ustach. Nie potrzebuję ich dziś.
Jasność. Gdzieś tam.
Anno patrzę na jaskrawość w Tobie, jak mieni się i pulsuje. Raz smutkiem, raz radością.
ps. Szkoda, że usunęłaś zdjęcie tańczących dzieci – było niezwykłe.
Zenzo, ile już lat (z przerwami) obserwujemy wzajemne jaskrawości? ;* / znam Cię i nie znam zarazem/
Jasność, to coś co ma uspokajać… tak myślałam, więc uciszaj… podobno już jest cieplej
Jest cieplej, wczoraj wsiadłam na rower, ach 🙂
pejzaż szybki, szybko sunie!
tak, to pejzaż sunący 🙂