976

I dopiero kiedy wybuchasz zdajesz sobie sprawę, jak dużo kotłuje się w środku. Podgrzewane kolejną dawką emocji, które próbowałaś upchnąć w dwóch tygodniach Nowego. Tych miłych i tych układających się w słowo: l ę k . Przeglądasz to, co się wydarza jak kartki w kalendarzu. Kraków, Paprocany, weekend pełen „zapaleń” w ciele, takich ze nic tylko poranny bieg do apteki, rezerwacje transportów wszelakich bo przyjeżdża Ktoś bliski i ważny, usg, co skończy się biopsją, malowanie kuchni, czas w urzędach i przerejstrowanie auta, jutrzejsza onkologia, tyle drobiazgów pomiędzy i spotkań od Sylwestra w rezerwacie począwszy. Próbujesz włożyć to w czasowe ramy i nijak /Ci/ się nie mieści.

Kumulacje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *