934

a potem zdarza się wieczór, w którym upijasz się kieliszkiem wina /bo emocje, bo stres, bo zmęczenie/ i w końcu zaczynasz się złościć /

ileż ulgi daje taka złość

931

I nie wiesz już właściwie co się składa na koktail emocji w tobie. Wiesz, tylko, że pomimo, że minął dzień wypełniony po brzegi byciem w tu i teraz . Dobrem wszelakim, bo pracą, ludźmi i poczuciem bycia we właściwym miejscu i czasie. Pomimo. Pomimo wszystko. Gdy tylko przypomnisz sobie bezsensowność tej konkretnej śmierci wqrw cię ogarnia i się podnosi ciśnienie.

930

Tyle do zapamiętania. Zapachów, smaków, faktur pod opuszkami palców. Glina może zachwycić. Możliwościami i różnorodnością tego jak można ją wykorzystać. Jak można tworzyć dookoła niej historię, snuć opowieści. Ludzie i ich światy. Wdzięczność za inspirujące spotkania. Otwierające. Spacery brzegiem morza. Rozmowy przy okazji kawy na brzegu. I te bez kawy. Głowa pełna obrazów.

929

Światy równoległe /

w jednym z nich niedawno wysiadłaś z samolotu z Cypru po to by za parę godzin wpakować się w pociąg do Gdyni / w innym coś z tych rzeczy nigdy się nie wydarzyło / skrzyżowania dróg/ szara kulka wciąż słaniająca się na nogach w kubraczku którego nienawidzi / wdzięczność / za przyjaciół, którzy trwają będąc obok/

928

Powtarzalność zdarzeń. Zmiany. Czujesz znów gdzieś głęboko w.

Dobrze jest czuć. Móc czytać posta sprzed miesiąca i zamiast kolejnej porcji “rozbić” odkrywać wewnątrz odrobinę ciekawości i otwartości na to co Nowe. Cieszyć się, że w przyszłym miesiącu zobaczysz morze. Na tyle, że postanawiasz zafundować sobie przejazd pierwszą klasą conajmniej w jedną stronę. Pomimo wszystkich napięć w ciele zauważać, że są momenty kiedy odpuszczają te w ramionach. Czuć ulgę. Czuć…

927

z serii lekcji od życia:

kiedy czytasz komentarz do zdjęcia i rozpadasz się na kawałki, mimo, że myślałeś, że już nie ma się co rozpadać.

926

Pierwszy od niepamiętaszkiedy /choć tak naprawdę możesz przecież podać datę a nawet godzinę/ dzień, w którym nigdzie się nie śpieszysz / głowa pełna myśli tęsknot i obrazów / śnieg za oknem / wdzięczności tyle za dziś / za słowa zapisywane na chybił trafił w swoim własnym kalendarzu, które czytane m-ce później nabierają innych znaczeń i smaku / zmień zasady / rozleniwienie rozlewa się po ciele / nigdzie dziś nie wychodzisz / może ktoś wpadnie na chwilę / może onlinowy angielski przerwie na dłuższą chwilę ciszę / ale nie musisz biec i się spinać / z rozpędu za zgubioną czapkę kupujesz dwie / w dwóch zupełnie różnych kolorach /

spokój <3

925

pomiędzy teraz a dawno temu / księżyc w pełni / merlot krążący w krwiobiegu, jak lekarstwo na niewiadomoco / dźwięki wysączają się z głośnika wsączając w duszę / drżenia / tak mało dziś rozumiesz / nie musisz /

923

Wtedy wydarza się wieczór cały utkany z lęków. O to co będzie. O to co wydarza się teraz. O siebie. O Bliskich. W takie wieczory delikatność mikrowszechświata lśni od opcji,w których wszystko roztrzaskuje się w drobny pył. Racjonalizujesz więc. Z nadzieją, że światło poranka rozproszy mrok. Choć trochę.

922

/ … a potem, kiedy już robi się całkiem ciemno i gdy wydaje Ci się, że dawno przekroczyłaś dawkę i dotarłaś do granic tego, ile piękna jest w stanie zaabsorbować serce, mózg i dusza dostrzegasz tuż ponad granicą lasu migające plejady i jednak / znów/ się wzruszasz.. /